Radio Białystok | Wiadomości | Wiadomości - 50 tysięcy złotych kary musi zapłacić suwalskie PGK
autor: Marcin Kapuściński
24.01.2019, 10:43, akt. 14:23Nawet 50 tys. zł kary musi zapłacić suwalskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej za kilkudniowe problemy w funkcjonowaniu miejskiej komunikacji.
Część autobusów nie wyjechała na trasy, bo kierowcy, w ramach walki o wyższe zarobki, udali się na zwolnienia lekarskie. Prezydent Suwałk Czesław Renkiewicz wyjaśnia, że kara wynika z umów, jakie miasto zawarło z podlegająca sobie spółką.
Na szczęście udało się uniknąć większych perturbacji. Prezes zatrudnił dodatkowych kierowców, ale i tak kilka połączeń zostało zerwanych. Liczymy teraz, jakie sankcje nałożymy na spółkę i jaką kwotę potrącić z faktury.
Wiceprezydent Łukasz Kurzyna podkreśla, że miasto nie może anulować kary, bo byłaby to pomoc publiczna.
Ubiegając się o dotację na zakup autobusów musieliśmy wdrożyć system rozliczania komunikacji miejskiej zgodny z unijnymi prawodawstwem. Nie możemy faworyzować spółki względem prywatnych przewoźników, a koszty jej funkcjonowania powinien być w rozsądnych granicach. Jeżeli przestaniemy stosować się do tych zasad, to grozi nam utrata dotacji.
Kierowcy chcą podwyżek w wysokości 1300 zł brutto miesięcznie. Ratusz szacuje, że w skali roku będzie to koszt nawet miliona złotych. Prezes PGK Dariusz Przybysz uważa, że jego firmy na to nie stać.
| red: mik, sk
Od poniedziałku (14.01) część kierowców suwalskiej komunikacji miejskiej przebywa na zwolnieniach lekarskich. Jak twierdzi prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej Eugeniusz Przybysz, chcą w ten sposób wymusić podwyżki. Prezes zapewnia jednocześnie, że absencja kierowców nie wpłynie na funkcjonowanie komunikacji.
Kilka autobusów elektrycznych, stacje ich ładowania oraz miejska wypożyczalnia rowerów - to plany władz Suwałk na najbliższe dwa lata.
Autobusy komunikacji miejskiej spóźniają się, nie zatrzymują się na przystankach na żądanie, a kierowcy zamykają przed pasażerami drzwi. Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej przyznaje, że często otrzymuje telefony ze skargami, ale na poprawę sytuacji suwalczanie muszą poczekać.